Nowa książka Mikołaja Marceli (autora znakomitej lektury, wydanej w styczniu tego roku, o znamiennym tytule „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku?”) właśnie wchodzi na póki księgarń. Chociaż raczej należałoby napisać, że wbiega w podskokach robiąc salto i przewrót w przód. „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem. Edukacja, w której dzieci same chcą się uczyć i rozwijać” to publikacja pełna pomysłów, inspirujących refleksji i opisów badań, która wzbudza entuzjazm porównywalny z zapałem Zwierzaka z Mupetów. Można ją czytać wielokrotnie i na różne sposoby, za każdym razem czerpiąc nową siłę do zmiany, przede wszystkim, siebie.
Autor już na wstępie zapowiada potrzebę mówienia o celu edukacji w kategoriach rozwijania talentów i pasji. Efektem miałoby być poczucie szczęścia i spełnienia. Utopia? Okazuje się, że niekoniecznie. Mikołaj Marceli podpowiada jak sprawić, żeby dzieci chciały się uczyć, jak dostrzec potencjał uczniów i wesprzeć je w jego zwiększaniu.
„Ziarna nie można zmusić do rozwoju i kiełkowania. Można stworzyć warunki, by rozwinęło tkwiące w nim możliwości”. „Realia są takie, że wasze dzieci powinny iść do szkoły, by uczyć się tego, jak się uczyć, a do pracy, by uczyć się dalej”.
Jedyną kompetencją, dzięki której będziemy szczęśliwymi ludźmi jest uczenie się. Dla wielu szefów ważniejsze jest dziś czy pracownik będzie chciał się uczyć nowych rzeczy, niż wiedza, umiejętności i kompetencje.
Przytacza opinie i badania psychologów, pedagogów, terapeutów. Według Harariego edukacja w najbliższym czasie powinna skupić się na uczeniu młodych ludzi podstawowych umiejętności, „czterech K”: komunikacji, kooperacji, krytycznego i kreatywnego myślenia. Ale powinna również pomóc im uczyć się „piątego K”: konsekwencji (determinacji, siły woli). Jak pracować nad siłą woli?
Autor przytacza proste ćwiczenie:
Rób tę samą rzecz
Codziennie
O tej samej porze
Przez 15 minut
Przez miesiąc.
Sugeruje też, żeby nie zadawać dzieciom czegoś do nauczenia się, ale dawać im coś do zrobienia. Czego Jaś się nie nauczy? Tego, co go nie interesuje. Tego, co nie budzi w nim ciekawości i entuzjazmu.
O grach komputerowych pisze, że uczą szukania rozwiązań problemów, wyciągania wniosków z porażek i radości z sukcesów.
Zwraca uwagę na ruch, który jest jednym z paliw dla mózgu. Nie bez przyczyny szkocki rząd zaleca pedagogom wprowadzenie w życie modelu szkoły, w której uczniowie większość czasu spędzają na świeżym powietrzu.
Pisze o Wielkich Kosmatych Zuchwałych Celach (WKZC) i turkusowej mocy.
A także o tym, jak budować dobrą relację. Za badaczami twierdzi, że dzieci i uczniowie nie potrzebują wysoko wykwalifikowanych nadzorców i kontrolerów – potrzebują zaufanych przewodników.
W „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…” czytamy także o stresie (który towarzyszy nauce i jest ogromnym problemem polskiej szkoły) i metodach na jego zwalczanie, o hejcie i remedium na tego współczesnego potwora, czyli empatii.
Badania wykazują, że młodzież ma dziś 40% mniej empatii niż ich rówieśnicy w latach 80. i 90. to efekt informacyjnego terroru (dzisiejsze pokolenie musi przetworzyć aż trzy razy więcej informacji niż ludzie żyjący 30. lat temu).
Mikołaj Marcela nie szczędzi wnikliwemu czytelnikowi refleksji: o autonomii, która daje poczucie sprawczości, wpływa na pewność siebie, o istocie dialogu i warunkach do wzrostu, o trójkącie dramatycznym obejmującym trzy role: kata, ofiary i bohatera, o tym, co w dzieciach zabija ciekawość świata (pouczanie, nieustanne pokazywanie i tłumaczenie, przywoływanie do porządku), o miłości bezwarunkowej, o wzbudzaniu poczucia entuzjazmu, zainteresowania (bez niego nie chcemy się uczyć), o nauce wynikającej z entuzjazmu, o tym, jak zadawać pytania (bo kto pyta błądzi przez pięć minut, kto nie pyta, błądzi przez całe życie), o mózgu, który działa jak lep na wszystko to, co negatywne (media cynicznie to wykorzystują), o tym, jak pracować nad poczuciem własnej wartości, jak uczyć się szczęścia przez mediację i ćwiczenia uważności…
Naukowym teoriom, podawanym w przystępny sposób, towarzyszą ciekawe spostrzeżenia i dużo mówiące metafory. Dziś mamy „dzieci z chowu edukacyjnego”, a nie „dzieciaki z wolnego wybiegu”. Prawdziwa kompetencja, na której powinno nam zależeć, to skutek uboczny entuzjazmu.
Podaje konkretne sposoby prezentacji biegłości w jakiejś dziedzinie daleko odbiegające od stresującego testowania i egzaminowania. Bo przecież wiedzę można zaprezentować na różne sposoby, na przykład w wierszu, piosence lub w postaci krzyżówki.
Pisze także o kulturze uczenia się, która nie wymaga zapamiętywania materiału- raczej stawia na umiejętności korzystania ze źródeł i samodzielnego działania, bo w ten sposób uczymy się znacznie efektywniej.
Podpowiada, jak pomóc dzieciom odkryć ich talenty, czyli mocne strony, których Gallupa w swoim teście wymienia aż 34. Pisze, dlaczego nie warto pracować nad słabymi stronami, lepiej uczyć się, by rozwijać swój potencjał.
Autor w „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…”odnosi się też do współczesnych zagadnień o globalnym zasięgu.
Coraz większym problemem w świecie staje się depresja. Jednym ze sposobów walki z nią jest uczenie się szczęścia – pisze doktor entuzjasta. Jak radzić sobie z nieprzewidywalnością i brakiem stabilizacji?
Autor opisuje narzędzia pozwalające dzieciom uświadomić, jakie procesy myślowe i mechanizmy działają w ich głowach, gdy odczuwają negatywne emocje (np. technika Papug Percepcji). Nie uczcie dzieci rywalizacji (w przyrodzie też jest symbioza), ale współpracy i pomagania innym – sugeruje pisarz.
Cały rozdział poświęca rozważaniom, jakiej edukacji wymaga od nas przyszłość. Pisze, że postrzegamy nowy świat w stary sposób i nowe wyzwania próbujemy rozwiązać za pomocą starych metod.
Twierdzi, że „analfabetami XXI wieku nie będą ci, którzy nie potrafią czytać i pisać. Będą te osoby, które nie będą zdolne nie tylko do uczenia się nowych rzeczy, ale także oduczania się starych i uczenia się ich na nowo”.
Uważa, że giganci edukacji doskonale zdają sobie sprawę, że trzeba wrócić do naturalnej ciekawości świata, entuzjazmu, wykorzystywania w uczeniu się swojego potencjału, nieskrępowanego ruchu ciał i myśli…
Po lekturze tej książki dokonacie inwentaryzacji swojego magazynu przekonań o edukacji- pisze w podsumowaniu Michał Marcela. Oj, nie da się ukryć, że remanent w głowie może być potężny i długotrwały. Czytajcie i szukajcie inspiracji!
test i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza SA