Jego nowym domem stała się Holandia, a życiowym celem – wciąganie słuchaczy do swojego oryginalnego muzycznego uniwersum. Figueira buduje je z niezliczonych żywiołów zaczerpniętych z tradycji afrykańskich, latynoskich i karaibskich.

Okrągłe uderzenia w membrany bębnów, urywany szelest grzechotek, brudne akordy syntezatorów i głębokie klubowe basy to odrysowane z pamięci Alexa dźwięki, które dobiegały go niegdyś na ulicach zatłoczonego Karakas – z taksówek, supermarketów i tanecznych imprez. Stopione w polirytmiczną całość, przenikają umysł i niezawodnie poruszają ciało.

Pełen charyzmy, energii i dystansu do siebie, Figueira, lubi nazywać się czasem kelnerem, który wespół ze swoimi kolegami z Ameryki Południowej, Karaibów i Holandii raczy odbiorców całą feerią niecodziennych, dotychczas nieznanych im smaków.