Tym razem nakręcił pogodną romantyczną komedię muzyczną, gdzie głównym motywem – nie tylko muzycznym – są Beatlesi i – jak to w komediach romantycznych bywa – miłość.
Głównym bohaterem filmu jest młody muzyk Jack Malik (w tej roli debiutujący na dużym ekranie Himesh Patel). Grany przez niego mężczyzna, po wypadku na rowerze, który zbiega się w czasie z tajemniczą awarią elektryczności, budzi się w szpitalu jako jedyny na całej planecie pamiętający, że Beatlesi kiedykolwiek istnieli i nagrali piosenki, które przeszły do historii popkultury – innymi słowy: przenosi się w alternatywną wersję historii, w której The Beatles po prostu się nie pojawili.
Jack sam od wielu lat próbuje się jakoś przebić jako muzyk, jednak pomimo entuzjazmu jego menedżerki Elle (Lily James) pozostaje, delikatnie mówiąc, niezauważony i niedoceniony. Dlatego też niewiedzę ludzkości postanawia szybko wykorzystać, przywłaszczając sobie wszystkie utwory liverpoolczyków. Jak nietrudno się domyślić, Jack staje się międzynarodowym muzycznym objawieniem, detronizującym przy tym takie gwiazdy jak np. Ed Sheeran. Co z tego wyniknie?
Komedia Boyle’a jest miła, lekka i przyjemna, idealna na lato. Choć zarówno Boyle jak i Curtis mają w swoim dorobku dużo bardziej udane produkcje, to jednak nadal puszczają do widza oko, co większość z nas doceni, zwłaszcza jeśli pamiętamy ich wcześniejsze produkcje.
Film w kinach od 12 lipca
tekst: Aleksandra Klonowska