Wiosną tego roku mór począł w przedziwny sposób okrutne spustoszenia czynić. Na chorobę tę nie miała środka sztuka medyczna; bezsilni byli też wszyscy lekarze.
.
Zaraza – podobnie jak przed wiekami czarna dżuma – rozpowszechniła się po całej Polsce. Choroba ta nosiła miano białego szaleństwa, a o zarażonych mówili junky. Oni tymczasem sypali krechy i rozbijali szklanki; rozpijali fanki i dawali zły przykład… i dawali nadzieję na hip-hop.
.
Zanim białe szaleństwo ogarnie całą Polskę, jego kolejne ognisko rozpali się w Gdańsku. Pośród krech sypanych i rozbitych szklanek znów wybrzmią wszystkie hity stare i nowe, a na scenie zbiorą się wszyscy ci, którzy – na szczęście! – jeszcze nie są martwi lub za kratami.
.
Bo, patrząc na pole, niekiedy już umiera w ludziach nadzieja na hip-hop. Bo wiosna roztopiła igloo. Bo oni niosą to gówno do końca jak Frodo i pewnie umrą młodo.

Szkoda… żeby Cię tam nie było.

Otwarcie drzwi: 18.30
Start koncertu: 20.00